Czy las powinien mieć osobowość prawną?

Co jakiś czas dowiadujemy się, że gdzieś na świecie rzeka, góra czy rezerwat przyrody uzyskały podmiotowość prawną. Często wiąże się to z tradycją upodmiotowiania natury podtrzymywaną od pokoleń przez rdzennych mieszkańców, tak jak w przypadku rzeki Whanganui River w Nowej Zelandii czy Magpie River w Kanadzie.

Czy uznanie rzeki, góry czy lasu za osobę prawną, mającą swoje prawa i obowiązki, mogącą pozywać i być pozywaną to tylko gest pozbawiony realnego znaczenia? Ukłon w stronę lokalnej społeczności? Sposób na ochronę przyrody wpisujący się w działania zrównoważonego rozwoju służące zachowaniu dóbr natury dla przyszłych pokoleń ludzi?

A może to początek nowego postrzegania składników natury przez prawo: jako wartości samej w sobie, mającej – jak ludzie – określone prawa do istnienia na wspólnej planecie? Jeżeli wydaje nam się to dziwne, możemy przypomnieć sobie czasy kiedy w majestacie prawa niektórzy ludzie byli niewolnikami innych – można było nimi handlować, bić ich, a nawet zabić. Teraz wydaje nam się to niewyobrażalne, bo z przedmiotów stali się podmiotami.

Gdyby na poważnie i ze wszystkimi tego konsekwencjami uznać elementy natury za osoby prawne, byłaby to rewolucja. A przy tym ironia: że potrzebowaliśmy tak wielu lat rozwoju cywilizacji, aby zatoczyć koło: na powrót obdarzyć naturę szacunkiem, tym razem w majestacie prawa.

P.S. Warto zobaczyć ten dokument: